Verizane – RAFAŁ ĆWIKLIŃSKI – Żaden sukces nie przychodzi sam

RAFAŁ ĆWIKLIŃSKI, WŁAŚCICIEL MULTIAGENCJI UBEZPIECZENIOWEJ ASIST. JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE SWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZĄ ROZPOCZĄŁ PAN WŁAŚNIE W SEKTORZE UBEZPIECZENIOWYM?

Rozpoczęliśmy od małej agencji w Starogardzie, gdzie sami sprzedawaliśmy ubezpieczenia. W pewnym momencie okazało się, że bardzo dobrze wychodzi nam rekrutowanie osób i agentów do pracy, że podoba im się nasz styl pracy i chcą z nami prowadzić swoje biznesy. Tak powoli staliśmy się ogólnopolską agencją, która pośredniczy pomiędzy towarzystwem ubezpieczeniowym, a stricte agentem ubezpieczeniowym. Jesteśmy swego rodzaju hurtownikiem, który dostarcza agentom produkty.

JAKI TO BYŁ CZAS DLA BRANŻY UBEZPIECZENIOWEJ?

Nasza multiagencja powstała jako spółka z o.o. w 2002 roku, natomiast w 2012 roku zmieniła się już diametralnie strategia działania. Skupiliśmy się na dystrybucji ubezpieczeń sprzedawanych przez agentów, a nie tylko przez nas.

OBECNIE TA BRANŻA JEST PEWNIE ZUPEŁNIE INNA.

Tak. Różnice są znaczne. Obecnie w naszej działalności kluczowe znaczenie ma IT. Budowanie i administrowanie systemami do obsługi ubezpieczeń. Pomysł zrodził się z tego, że na polskim rynku zaczęły się pojawiać nowe towarzystwa ubezpieczeniowe, które były towarzystwami „directowymi”, czyli chciały same sprzedawać przez internet. Pierwszymi były Link4 i Aviva Direct. Pierwotnie chciały być samowystarczalne, ale nie do końca im to wy- szło. Sposób, w jaki ten rynek działa w Wielkiej Brytanii, nie sprawdził się w Polsce. W naszym kraju towarzystwa sprzedają głównie przez agentów ubezpieczeniowych i stanowi to 70% całej sprzedaży. Firmy, o których wspomniałem, chciały wejść na nasz rynek, a nie miały własnej sieci dystrybucji. Dlatego to my zaczęliśmy budować je dla towarzystw ubezpieczeniowych. Czy to było łatwe? To był jednocześnie łatwy, jak i trudny okres. Z jednej strony, każdy agent chciał mieć umowę z takimi zakładami ubezpieczeń. Z drugiej jednak, towarzystwa te nie były skłonne podpisywać umów bezpośrednio z pojedynczymi agentami. No i tu, elementem spójnym, grupującym agentów ubezpieczeniowych i doprowadzającym ich do towarzystw, staliśmy się my.

CZYLI MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE W POLSCE BYLIŚCIE WŁAŚCIWIE PREKURSORAMI ROZBUDOWY SIECI AGENTÓW.

Zdecydowanie tak. Dla przykładu z Liberty Direct, kolejnym zakładem ubezpieczeń z tamtego czasu, mieliśmy ich umowę numer jeden. Z Link4 podpisaliśmy ich umowę numer dwa. Podobnie było z umowa z MTU. Wszystko to były towarzystwa działające w tym samym systemie. Rzeczywiście byliśmy pierwszymi agentami, z którymi te firmy podpisały umowy.

JESTEŚCIE MULTIAGENCJĄ, TO OKREŚLENIE ZAPEWNE NIE JEST PRZYPADKOWE.

Multiagencja to jest firma, która ma w swojej ofercie wiele towarzystw ubezpieczeniowych. Agent wyłączny reprezentuje natomiast jeden zakład ubezpieczeń. Chcieliśmy w jakiś sposób podkreślić różnicę. Dlatego uwidoczniliśmy ją już w nazwie.

W JAKIM MIEJSCU JEST TERAZ SPÓŁKA ASIST SP. Z O.O.?

Mamy już prawie 20 lat. Jesteśmy w pierwszej piątce największych agencji ubezpieczeniowych w Polsce, sprzedając blisko 50 tysięcy polis miesięcznie. To sporo. Widzimy jednak, że jest jeszcze dużo do zrobienia. Obecnie skupia- my się i dużo inwestujemy w rozwiązania IT.

ILE OSÓB OBECNIE ZATRUDNIACIE? SWOJĄ DZIAŁAL- NOŚCIĄ OBEJMUJECIE PRZECIEŻ CAŁY KRAJ.

To już jest grupa firm. Nie tylko Asist sp. z o.o., ale też Wygodna Rata sp. z o.o., podmiot pożyczkami finansujący składki ubezpieczeniowe. Kolejna to IUS Debitum sp. z o.o. – spółka specjalizująca się w sprawach ochrony danych osobowych (potocznie mówiąc „RODO”), ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb agentów ubezpieczeniowych. No i Prospero Agent sp. z o.o., dostarczająca różne rozwiązania informatyczne, w tym dla towarzystw ubezpieczeniowych. W całej tej grupie zatrudnionych jest około 70 osób. Rosnąc zmienialiśmy siedziby. Obecnie, od około dwóch lat, siedziba mieści się przy ul. Hallera w Starogardzie. Mamy jednak również biuro w Gdańsku.

MÓWIĄC O SIEDZIBIE, ZNAJDUJE SIĘ ONA W BARDZO ATRAKCYJNYM BUDYNKU. PIĘKNA KAMIENICA, DOBRZE ZNANA MIESZKAŃCOM MIASTA. NIE CHCIAŁ PAN WYBUDOWAĆ NOWEGO OBIEKTU? BYŁOBY TO PRZECIEŻ ŁATWIEJSZE NIŻ REMONT.

To zdecydowanie prawda, bo dostosowanie wymaga dużo większych nakładów niż budowa od początku. Infrastruktura jest tutaj nieco przestarzała. Mimo, iż oczywiście wymieniliśmy ją, to nie to samo jednak, co budowanie od nowa. Robiliśmy to jednakże z myślą, by ten znaczący dla starogardzian budynek wciąż działał. Na pewno, w swoim czasie, przyjdzie też moment na budowę nowego biurowca.

 

A TO MIEJSCE? ZNA PAN HISTORIĘ TEGO BUDYNKU?

Tak, bardzo dawno temu, ok. roku 1900 wybudowano budynek dla oddziału niemieckiego Reichsbanku. W okresie po drugiej wojnie światowej siedzibę tu miała zdaje się milicja, a potem SB. Bodajże w latach 60-tych XX wieku wróciły do budynku usługi bankowe w postaci Powszechnej Kasy Oszczędności, późniejszego PKO BP S.A. Naprawdę szkoda mi było, by budowla z taką tradycją popadała w ruinę. Był czas, gdy PKO BP w wielu miastach pozbywał się nieruchomości. Było prawdopodobnym, że jak nie kupi tego ktoś ze Starogardu, to kamienica będzie niszczeć.

PODKREŚLA PAN, ŻE MOCNO STAWIA NA ROZWÓJ IT. UZNAŁ PAN, ŻE TO DOBRY SPOSÓB NA BIZNES, CZY WYNIKA TO PO PROSTU Z POTRZEB BRANŻY UBEZPIECZE- NIOWEJ?

Na początku na pewno wynikało to z własnych potrzeb, zdecydowanie tak. Wysokiej jakości rozwiązania IT są w naszej firmie kluczowe, bezwzględnie niezbędne. Ale dotyczy to generalnie wszystkich podmiotów gospodarczych. I można tu korzystać z zewnętrznych dostawców takich rozwiązań lub być samodzielnym. My postanowi- liśmy budować dedykowane nam systemy IT, robić to na własną rękę od samego początku i wciąż podążamy tą drogą. Czyli można wykorzystywać gotowe zakupione programy komputerowe (dostosowując je dla siebie) lub stworzyć je samemu. My początkowo tworzyliśmy oprogramowania tylko i wyłącznie na własne potrzeby. Okazały się one na tyle atrakcyjne, a dodatkowo wraz z rozwojem spółki powstały ku temu możliwości, że możemy świadczyć usługi też innym podmiotom, np. towarzystwom ubezpieczeniowym.

Świadczymy usługi IT w różnych dziedzinach. Tworzymy strony ubezpieczeniowe, systemy szkoleniowe i egzaminacyjne dla agentów ubezpieczeniowego, z których korzysta już kilkanaście towarzystw ubezpieczeniowych. Robimy różne rzeczy, ale jednak głównie w branży ubezpieczeniowej.

 

IT TO JEST PRZYSZŁOŚĆ CZY TERAŹNIEJSZOŚĆ?

Przyszłość, która zaczyna się dzisiaj. Pracujemy teraz na przykład nad aplikacją, przy pomocy której będzie można zarówno zakupić ubezpieczenie, jak i wynająć auto, opłacić parking (zarówno w Starogardzie, jak też w całej Polsce) albo przejechać przez bramki na autostradzie. Myślę, że będziemy mogli ją z końcem roku zademonstrować.

 

DO TEGO SĄ POTRZEBNI SPECJALIŚCI, A NIE JEST O NICH ŁATWO W BRANŻY IT.

Jest trudno. Zresztą o dobrego specjalistę nie jest łatwo w żadnej branży. Mamy grupę kluczowych osób, które są z nami bardzo, bardzo długo. Dodatkowo zatrudniamy osoby wykwalifikowane, które jednak cały czas się dokształcają. Starają się dorównać bardziej doświadczonym koleżankom i kolegom. Są naprawdę fajni.

PANA EKSPANSYWNOŚĆ BIZNESOWA JEST GODNA PODZIWU, TAK JAK SKROMNOŚĆ I OTWARTOŚĆ NA LUDZI. TAKIE CECHY WYNOSI SIĘ Z DOMU. U PANA JEST PODOBNIE?

Pewnie tak, co tu mówić. Z pewnością moi rodzice mieli na to wpływ. W domu rodzinnym krzewiło się przede wszystkim uczciwość oraz szacunek. Działamy już od 20 lat, a nigdy nie spóźniliśmy się z rozliczeniami dla naszych partnerów. Jesteśmy wiarygodną, uczciwą firmą. Uważam, że tak powinno się funkcjonować w każdym biznesie.

BYŁ PAN UTALENTOWANYM SPORTOWCEM. Z TEGO, CO PAMIĘTAM CZOŁOWYM JUNIOREM KRAJU W BIEGACH NA 400 METRÓW PRZEZ PŁOTKI, ZAWODNIKIEM AGRO KOCIEWIA.

Młodzikiem raczej. Ale tak, to prawda, trenowałem biegi przez płotki. Moim pierwszym trenerem był Wiktor Nowacki, dziadek brązowej medalistki olimpijskiej Oktawii, tata Mirka. Nigdy nie byłem medalistą tak prestiżowych zawodów, jak np. Mistrzostwa Polski, ale miałem całkiem niezłe wyniki. Wydaje mi się, że obecnie w Starogardzie nikt nie trenuje biegów na 400 metrów przez płotki. To bardzo wymagająca dyscyplina.

SPORTOWA PRZESZŁOŚĆ MIAŁA JAKIŚ WPŁYW NA TO, JAK PORUSZA SIĘ PAN W BIZNESIE?

Wydaje mi się, że tak. Wiele jest przykładów sportowców, którzy z powodzeniem przeszli do biznesu. Kluczową sprawą jest chyba konsekwencja oraz ciężka praca. Każdy sportowiec doskonale wie, ile trzeba wylać potu i włożyć wysiłku, żeby osiągnąć sukces. Podobnie jest w biznesie. Trzeba bardzo dużo pracować. Żaden sukces nie przychodzi sam. To łączy biznes i sport.

ŁĄCZY JE TEŻ CHYBA ODWAGA, ŻEBY SIĘGAĆ PO NAJ- WYŻSZE CELE I IŚĆ DO PRZODU. CENTYMETR PO CEN- TYMETRZE, SEKUNDA PO SEKUNDZIE.

To prawda. Trzeba też być godnym zaufania i mieć zaufa- nie do ludzi. Uprawiałem wprawdzie sport indywidualny, ale dobrze znam zasady gry zespołowej, której doświadczyłem na przykład przy sztafecie 4×400 metrów. Jej wyniki zależały od każdego zawodnika. Tak samo zresztą, jak w każdej dyscyplinie zespołowej – koszykówce, siatkówce itd.

 

NIE WYMIENIŁ PAN PIŁKI NOŻNEJ.

Na tej dyscyplinie akurat zbyt dobrze się nie znam. Jednak, jakkolwiek by na to nie spojrzeć, nawet w indywidualnym sporcie i tak trzeba pracować drużynowo, bo w pojedynkę niczego się nie osiągnie.

JEŚLI KTOŚ ZASMAKUJE SPORTU, TAK ŁATWO Z NIEGO NIE REZYGNUJE. CZY AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA NADAL JEST DLA PANA WAŻNA?

Oczywiście, że jest ważna. Staram się być cały czas aktywny. Trenuję przeciętnie cztery razy w tygodniu. Bardzo lubię biegać na bieżni, oglądając jednocześnie jakiś film w telewizji. Lubię też biegać po lesie. Nie uczestniczę jednak w żadnych zawodach, bo to jest zupełnie coś innego. Ostatnie w jakich brałem udział to Bieg Niepodległości w Gdyni, 3 lata temu. Poradziłem sobie, aczkolwiek nie było to łatwe… Człowiek myśli, że jest dobry, a jednak braki wychodzą. Pewnych rzeczy nie oszukasz.

PASJĄ JEST NIE TYLKO BIEGANIE. PODOBNO JEŹDZI PAN TAKŻE NA ROWERZE.

Mam rower szosowy – „kolarzówkę”. Z żoną pokonujemy mniej więcej 50-kilometrowe trasy. Dodatkowo staram się, jak czas pozwala, chodzić po górach. Uważam za swój sukces, że udało mi się przejść całą Orlą Perć w Tatrach.

WPŁYW NA TO MA RÓWNIEŻ OTOCZENIE. JEŻELI KTOŚ Z NASZYCH BLISKICH, CZY ZNAJOMYCH UPRAWIA JA- KIŚ SPORT, CZĘSTO JEST W STANIE NAS TYM ZARAZIĆ.

Zdecydowanie. No samemu… co można samemu? Usiąść przed telewizorem i patrzeć. A jeżeli zbierze się jakaś grupa, to jeden drugiego motywuje. Na przykład Wojtek Tebecio czy Piotrek Szurgot, mimo upływu lat, nadal świetnie sobie w tenisie stołowym radzą.

NA CO DZIEŃ WSPIERA PAN SPORT, A ŚCIŚLEJ MÓWIĄC TENIS STOŁOWY. TO DOBRZE ULOKOWANE PIENIĄDZE?

To nie ma przełożenia na biznes, natomiast jednym z elementów biznesu są inwestycje społeczne, w środowisko, w sport, w różnego rodzaju akcje charytatywne. I my też staramy się dawać wsparcie, uczestniczyć w życiu społecznym. Spółka dobrze sobie radzi biznesowo, więc dla- czego nie mielibyśmy wspomagać innych.

ZWŁASZCZA, ŻE Z TEGO KORZYSTAJĄ TEŻ DZIECIAKI. SAM BYŁ PAN KIEDYŚ ZWIĄZANY Z TENISEM STOŁOWYM I DOBRZE WIE, JAK WAŻNE JEST WSPARCIE FINANSOWE, NAWET W SPORCIE MŁODZIEŻOWYM.

Dla mnie osobiście sport dziecięcy, młodzieżowy jest najistotniejszy. Chodzi o to, żeby dzieci od najmłodszych lat uczyć, że sport jest ważny, żeby uczęszczały na w-f, uczestniczyły w różnego rodzaju zajęciach, bo później to im się przyda. Uważam, że sport zawodowy powinny wspierać większe firmy, korporacje.

 

OSTATNIO PANA FIRMA ZOSTAŁA SPONSOREM TYTULARNYM MEMORIAŁU ANDRZEJA GRUBBY. Z TEGO CO WIEM, NIE ZAMIERZA PAN NA TYM JEDNYM TURNIEJU POPRZESTAĆ.

Turniej Tenisa Stołowego im. Andrzeja Grubby w moim przekonaniu wypadł super, a obecność pani Ludomiry Grubby była bardzo motywująca. Jeżeli się uda, to w przyszłym roku chcielibyśmy zrobić taką dużą, branżową imprezę rynku ubezpieczeniowego. Wiem, że towarzystwa ubezpieczeniowe są „za”. Zobaczymy, jak to wyjdzie.

 

ROZUMIEM, ŻE BĘDZIE TO TURNIEJ TENISA STOŁOWEGO, WIĘC JEST OKAZJA, ŻE ROZWINIE SIĘ TEŻ RYWALIZACJA SPORTOWA MIĘDZY AGENTAMI UBEZPIECZENIOWYMI.

To też, ale rzeczywiście tenis stołowy, to jest sport dla każdego, młodego i starszego. Nie stawia na takim poziomie nieosiągalnych wymagań i propagowanie tego sportu jest moim zdaniem po prostu pozytywną rzeczą. Tym bardziej, że mamy taką legendę jak Andrzej Grubba. Dokładnie. Może to się rozwinie na większą skalę.

 

NA KONIEC ZAPYTAM, JAK DALEKO SIĘGAJĄ PLANY I MARZENIA RAFAŁA ĆWIKLIŃSKIEGO? BIZNESOWE, A MOŻE RÓWNIEŻ PRYWATNE?

Plan jest jeden, cały czas rozwijać się biznesowo. Chcemy kreować polski rynek ubezpieczeń i podnosić świadomość na ten temat wśród klientów. Dopiero w takich sytuacjach jak pandemia można dostrzec, jak bardzo ta świadomość jest potrzebna. Widać jak ważne są badania lekarskie, które można wykupić obecnie w ramach polisy ubezpieczeniowej, jak cenna jest nie tylko ochrona ubezpieczeniowa samochodu i domu, ale również ochrona życia oraz zdrowia. Plan jest jeden, iść nadal w obranym kierunku. Potroić i utrzymać.

DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ.

Źródło: Verizane numer 69

Data publikacji: 2021-11-19